Piknik z ukochanym

Piknik z ukochanym

Któregoś dnia mój narzeczony postanowił mnie zaskoczyć. Był ciepły dzień i wpadł na pomysł, że musimy go wykorzystać. Była to końcówka lata, za chwile miała zacząć się jesień, a ja praktycznie się na tym nie skupiałam, bo cały czas byłam zajęta pracą. Dobrze, że chociaż znalazł sie ktoś, to oderwał mnie na chwilę od obowiązków.

Wypoczynek na pikniku

Piknik na ŚląskuMój ukochany stwierdził, że nie będzie lepszego pomysłu niż piknik na Śląsku w jakiejś malowniczej okolicy. W tym celu zamówił jedzenie od pewnej firmy cateringowej. Zaplanował wszystko już dzień wcześniej. Poprosił o przygotowanie wytrawnych kanapek i jakiegoś zapiekanego makaronu z surówką. Zanim więc pojechaliśmy na piknik, odebraliśmy zamówienie. Przyjechało do nas o umówionej godzinie, przywiezione przez miłego pana. Makaron był jeszcze ciepły, co świadczyło o tym, że wszystko przygotowywane było na świeżo. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę. Przyznam, że tak mi pachniało podczas jazdy, że nie mogłam się doczekać, aż będę mogła to wszystko spałaszować. Firma dorzuciła nam jeszcze specjalne obrusiki jednorazowe, żeby koc nie pobrudził się od jedzenia. Pomyśleli o wszystkim jak widać. Od razu zabraliśmy się za ucztę. Pogoda była wspaniała, więc rozsiedliśmy się na trawie i rozpakowaliśmy jedzenie. Wszystko było bardzo starannie zapakowane, aby nie uległo zniszczeniu podczas transportu. Na początku zjedliśmy makaron, ponieważ nie chcieliśmy, żeby ostygł. Wspaniale dobrana kompozycja przypraw, mięsa i sosu sprawiła, że nasze podniebienia były usatysfakcjonowane.

Kiedy już zjedliśmy makaron, przyszła pora na deser, czyli kanapeczki i sałatkę. Sałatka była taka jak lubię, czyli lekko na słodko. Ananas dodawał wyjątkowego smaku. I w ten sposób najedliśmy się do syta we wspaniałym otoczeniu przyrody, drzew i roślinności. Wspaniale się bawiłam i żałowałam, że ten czas tak szybko upłynął i trzeba było już wracać do domu.

Komentarze są wyłączone